środa, 7 sierpnia 2013

CHAPTER II

Rozdziały bedą pojawiać się nie regularnie ponieważ jestem dosyć zapracowana

Faye POV
Poczułam jak promienie słoneczne wlewają się do mojego pokoju przez okno pomimo zasłon, więc nic nie mogąc poradzić otworzyłam oczy, leżąc chwilę na łóżku. Wreszcie wstawiając poczłapałam do łazienki i umyłam zęby. Założyłam na siebie rybaczki przed kolana i czarną bluzkę na ramiączkach. Niedbale związałam włosy w kucyk, który był lekko przekrzywiony na lewą stronę i opadał mi na to właśnie ramię. Poszłam do kuchni gdzie akurat moja mama robiła tosty
-Cześć mamo.
-Cześć Słoneczko. Jakieś plany na dziś?- zapytała mnie.
-Hmmm.... Podejrzewam, że jogging, a później pójdę do pani Darcy pójść na spacer z Dingo- Odpowiedziałam
Dingo był psem rasy pinczer miniaturka, a jego właścicielka była w podeszłym wieku która nie mogła wychodzić za często z nim na spacery, więc często się nim zajmowałam z racji kochania psów, lecz żadnego nigdy nie miałam.
-A zapewne wieczorem wpadnie Choonie na seans filmowy?
-Nie. Dzisiaj ma 2 godziny korków z ekonomii i randkę z jakimś chłopakiem.- odpowiedziałam grzecznie, choć w mojej głowie pojawiło się lekkie uczucie zazdrości- ale za to spędzimy go we dwie.
-Właściwie to nie, bo zapomniałam Ci wcześniej powiedzieć, że zamieniłam się ze znajomą na dyżur. Przykro mi kochanie.
Westchnęłam cicho.
-Rozumiem mamo. Dam radę sobie sama.
Zapanowała cisza. Mama od momentu rozwodu popadła w wir pracy i jako chirurg ogólny pracowała prawie non stop. W domu bywała coraz rzadziej i często brała trzy zmiany pod rząd. Nie była tą samą kobietą co do niedawna- mimo tego, że była silna to jej stan fizyczny się zmienił- schudła, jej twarz stała się pociągła i nabrała ostrzejszych rys  twarzy a ubrania, które odkąd pamiętam nosiła dopasowane, stały się  bardzo obszerne. Zachowywała się jak zaprogramowany robot, który wykonywał codziennie te same czynności bez uczuć.
Rozmowy z nią które kiedyś były długie i interesujące stały się krótkie, bez wyrazu i kończące się w dziwnych momentach. Postanowiłam milczeć patrząc jak je  swoją jajecznicę z bekonem.
Posmarowałam swojego tosta dżemem truskawkowym. Ugryzłam go a dźwięk chrupnięcia rozszedł się po całym pomieszczeniu z powodu ciszy, sprawiając że istnieje tutaj życie. Kolejne trzy zjadłam i popiłam sokiem pomarańczowym, śledzą wzrokiem mamę, która akurat wychodziła z kuchni zapewne wędrując do swojego pokoju poczytać jakąś książkę związaną z  polityką albo też jakiś medyczny artykuł.
    Poszłam do swojego pokoju gdzie z komody wyciągnęłam swoje za kolana spodnie Nike do joggingu i luźniejszą bokserkę. Przebrałam się w nie, zeszłam ma dół po drodze zakładając sportowe buty i wyszłam biegać. Kierowałam się ulicą w stronę parku mając wrażenie, że ktoś mnie non stop śledzi. Rozglądałam się biegnąć powoli lecz nie dostrzegłam nic podejrzanego. Kontynuowałam dalej biegnąc przez wąwóz, który dopiero wracał do życia po zimie, gdyż była dopiero wczesna wiosna. Oczywiście śniegu nie było ale trawa częściowo pożółkła a teraz za zieleniała się a gdzieniegdzie pojawiały się różne leśne kwiaty. Zawróciłam koło potoku biegnąc wzdłuż niego do mostku i wróciłam do domu. Wzięłam na szybko prysznic i wysuszyłam włosy. Przebrałam siew tunikę w kwiaty a do tego błyszczące, czarne leginsy  i poszłam do pani Darcy.
   Otworzyła mi drzwi uśmiechając się serdecznie. Zaraz za nią zauważyłam jak jej pies pędzi uradowany do mnie kręcąc swoim krótkim, ale uroczym ogonkiem. Jego właścicielka była starszą panią, która była dość bogata i rozpieszczała go bardziej od swoich wnuków, rzadko do niej przyjeżdżających.  Porozmawiałyśmy chwilę, a następnie poszłam z Dingo na spacer mając zrobić po drodze drobne zakupy. Szłam chodnikiem a on obok mnie, lecz ciągle czułam czyiś wzrok na sobie. Powoli się odwróciłam lecz nikt ze mną nie szedł. Włożyłam pinczera miniaturkę w torbę od Chanel, która była przeznaczona dla psów, dostałam ją od jego właścicielki.Zrobiłam zakupy w mini markecie trzymając psa w torbie. Następnie wróciłam do pani Darcy i zostałam u niej przez godzinę, pomagając w robieniu ciasta.
Kiedy wróciłam do domu i zjadłam późny obiad natchnęłam się na mamę, która wychodziła już do pracy.
-Do zobaczenia kochanie. Miłego seansu filmowego.-powiedziała do mnie.
-Do zobaczenia..-zanim skończyłam mówić już wyszła.
    Przygotowałam sobie popcorn i tortille na kolacje. Właśnie zaczęłam przeglądać kolekcje filmów kiedy do drzwi ktoś zadzwonił. Zastanowiłam się czy to przypadkiem nie Choonie bo być może jej randka spaliła na panierce. Poprawiłam bluzkę, która dziwnie mi się podwinęła i podeszłam do drzwi. Po raz drugi zabrzmiał dzwonek kiedy je otwierałam. Zobaczyłam czarną męską sylwetkę, która natychmiast znalazła się obok mnie zamiast za progiem drzwi. Był to szatyn i był nim... sama nie mogłam uwierzyć, że to ten chłopak, który kilka dni temu stał przy moim motorze. Był to Logan.
-Witaj- powiedział dosyć irytującym głosem.
-Em.. hej- odpowiedziałam zmieszana - ładnie to tak się wpraszać do czyjegoś domu? Wszystkim tak robisz?- dodałam po chwili
-Prawie-odparł szorstko, idąc w stronę kuchni, jakby znał ten dom.
-Pozwoliłam Ci dalej wchodzić?- rzuciłam zirytowana faktem, że najpierw wchodzi bez pozwolenia, a później chodzi po domu jakby był jego.
-Powiedźmy, że tak.
-Co proszę?
-Nie przyszedłem tutaj Maleńka na byle jakie pogaduszki. Chce abyś oddała mi swój motor.
Zaskoczył mnie tym czego zażądał co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało.
-Chyba sobie kpisz?-wycedziłam przez zęby.
-Masz mi go oddać i koniec.
-Nie! Wiesz czego ty ode mnie w ogóle chcesz? Zresztą jak mnie znalazłeś?
- Przez adres rejestracyjny kochaniutka...
przeklęłam w głowie"No tak nie pomyślałam" powiedziałam sama do siebie w myślach.
-... chce twój motor bo jeszcze przez niego stanie Ci się krzywda.
 -Niby jaka?
-Nie chcesz wiedzieć.Zreszta lepiej żebyś oddała mi go niż żeby Jacob bo niego przyszedł. - powiedział wkładając sobie ręce do kieszeni spodni.
Zmarszczyłam czoło bue wiedząc o czym mówi.
-Kim jest do cholery Jacob?
-Moim szefem i tym facetem na którego się gapiłaś kilka dni temu. Ten w białym t-shircie z bronią.
Oh...-westchnęłam.
-Także chyba mi go oddasz.
-Powiedziałam już że nie- krzyknełam.
-Lepiej zrób tak jak Ci karzę- krzyknął ostrym tonem.
-I co ja powiem niby jak Ci go oddam mojej matce?
-A to już twoj interes.
-Nie!!!!!- dalej krzyczałam
-Oddawaj.- też krzyczał.
W tym momencie usłyszałam jak ktoś wchodzi przez frontowe drzwi. Pomyślałam, że to mama, lecz to był Ryan, kumpel Logana.
-Ej przestańcie się tak drzeć bo ludzie którzy przechodzą obok się patrzą przerażeni tutaj.
-Powiedź to swojemu kumplowi- powiedziałam
-Logan opanuj się, nic nie osiągniesz dzisiaj, daj dziewczynie pomyśleć- powiedział z uśmiechem Ryan
Logan coś wybełkotał tylko
-Idziemy już stąd i przepraszam za niego że tak sie zachował- dodał Ryan wyprowadzając Logana z domu.
Zamknęłam za nimi drzwi z trzaskiem próbując  ulożyć wszystko co przed chwilą się wydarzyło.

LOGAN POV:
Kiedy ta cała Faye zatrzasnęła drzwi za nami, wyrwałem swoje ramię z rąk Ryana.
-Kurwa oszalałeś? Byłem tak blisko już otrzymania tego harleya.- warknąłem do niego.
-Nie dostałbyś go tak łatwo więc nie łudź się,.
-Zamknij się. Wiem lepiej od Ciebie. Poza tym to jest dziewczyna i jak ona może nim jeździć?
-Gadasz jakbyś nie wierzył w równouprawnienie- powiedział patrząc się na mnie i durnie szczerząc.
-Może i nie wierze, a może próbuje jej uratować tyłek.
-Próbujesz jej uratować tyłek, czy może Ci się spodobała?- zaśmiał sie co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało.
-Nie. Mam przecież z kim się spotykać a ona wygląda na jakąś  dziwną laskę.
-Taa już Ci uwierzę. Zresztą wiesz, że jakby Jacob się dowiedział o tej  wizycie to by się wściekł?
-Nie boje się jego. On i tak zawsze ma o byle co pretensje.
-A ty robisz mu na przekór ale i tak Cię najbardziej uwielbia.
-Bo jakbyś nie był przygłupkiem non stop cieszącym sie z byle powodu to może Ciebie by lubiał bardziej.- rzuciłem zirytowany choć wiedziałem że ma racje.
- Oj zamknij się- rzucił wkurzony po czym założył swój kask na głowę i odpalił swojego ścigacza zostawiając mnie w tyle.
    Założyłem kask, próbując przestać być wściekłym. Odpaliłem motor i wszystkie moje emocje odpłynęły jakby je ktoś ze mnie wypłukał a została tylko moja motocyklowa pasja, adrenalina i prędkość której teraz potrzebowałem. Wcisnąłem pedał gazu i odjechałem z pod tej dziewczyny domu kierując się do Dallas, a wszystko wokół było tylko jedną wielka plamą, a ja władcą prędkości.

3 komentarze:

  1. świetne, jestem pod wrażeniem, nie spodziewałam się tak szybkiego toku akcji... z niecierpliwością czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest boskie :) Nie wiem co powiedzieć :) Uwielbiam to :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju *.* Boski rozdział !
    Pod koniec to naprawdę już bobowy
    Podoba mi się taki Logan w tym wydaniu *.*
    Czekam z niecierpliwością na nn :*

    OdpowiedzUsuń